Historie naszych klientek

Niezwykła metamorfoza Marty

Wzrost: 172cm, waga: 117kg, wiek: 35 lat -> Tak zaczęła się moja walka o lepsze życie.

Nie było żadnych spektakularnych przygotowań, kilkumiesięcznego podchodzenia do tematu i mówienie sobie, że muszę coś z tym zrobić. To już przerabiałam milion razy, zanim doprowadziłam się do tego stanu. Moja walka zaczęła się jednego dnia – wstałam rano i usiłowałam wstać z łóżka. Jednak z powodu otyłości z dnia na dzień sprawiało mi to coraz większe problemy. Tego dnia już nie wytrzymałam… wstałam, popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze i powiedziałam zwyczajnie: „DOŚĆ TEGO”!

Od tego dnia minęły 2 lata, a ja schudłam 49kg.

Jak zaczęłam?

W pierwszej kolejności zrobiłam badania, z których wyniku okazało się, że mam popularną chorobę jaką jest Hashimoto. Jednak to nie wyrok, to ciężka praca i odpowiednia dieta, a ja jestem tego żywym przykładem.

Następnie była systematyczność: 3-4 treningi w tygodniu, basen i oczywiście odpowiednia dieta. Całkowicie zmieniłam swój styl żywienia i życia. Z biegiem czasu treningi stały się elementem mojej cotygodniowej rutyny, nie wyobrażam już sobie bez nich życia.

A co ze skórą czy wisi? Nie! O to zadbałam już od początku. Odpowiednio dobrane zabiegi ujędrniające w Studio Kobiet sprawiły, że wszystko obkurczało się stopniowo i dziś – po dwóch latach moje ciało myślę, że wygląda świetnie w porownaniu z tym, co było dwa lata temu. Nie mam żadnych zbędnych “zwisów” skóry, bez obaw mogę założyć krótkie spodenki czy obcisłą sukienkę.

Rewelacyjna metamorfoza Pani Agnieszki

Jestem Agnieszka i od momentu, gdy pierwszy raz pojawiłam się w Studio Kobiet Tychy minęło ponad 2,5 roku, a wraz z tym czasem ubyło mnie o 15kg.

Jak to wszystko się zaczęło?

Od ponad 20 lat pracuję w biurze, a tym samym cały czas siedzę przy biurku. Sport nigdy nie był moją mocną i ulubioną stroną, więc zasadniczo styl życia jaki prowadzę powinnam nazwać: siedzący. Z czasem zaczęły się pojawiać bóle pleców. Przeszłam dwie rehabilitacje, jednak nie dały żadnej poprawy. Wymyśliłam sobie, że to ja muszę w końcu wstać z fotela i zacząć się ruszać. Ta myśl stale błąkała się z tyłu mojej głowy. Ni stąd, ni zowąd na jednym z portali społecznościowych pojawiła się reklama Studia zapraszająca na konsultację i kliknęłam. Dziewczyny od razu się odezwały i zaprosiły na konsultacje. A ja właśnie to uczyniłam! Poszłam na spotkanie i nie przypuszczałabym wtedy, jaka historia się rozpoczyna i ile przyniesie mi ona satysfakcji.

Początkowo rozpoczęłam od dwóch godzin tygodniowo w strefie fitness. Urządzenia, które zostały mi dobrane, to Vacu i Swan, które miałam naprzemiennie i dodatkowo roll shaper. I oczywiście dieta, którą przygotowały dla mnie dziewczyny, na początku było to 1400kcal. W międzyczasie zamieniłam rolkę na rower, a dietę stopniowo zwiększyłyśmy do 1600kcal.

Jaki był tego efekt?

Kilogramy spadały, obwody się zmniejszały, a co najważniejsze – bóle pleców praktycznie zniknęły. Poniedziałkowe i środowe wyjście na ćwiczenia stało się moim obowiązkowym (ale i miłym!) punktem w planie tygodnia. Do tej pory przychodzę do Studia, trzymam formę, poznaję nowe zabiegi i nie chcę pozwolić już na powrót moim utraconym kilogramom, a ich ilość możecie zobaczyć na zdjęciu obok.

Jak zaczęłam?

W pierwszej kolejności zrobiłam badania, z których wyniku okazało się, że mam popularną chorobę jaką jest Hashimoto. Jednak to nie wyrok, to ciężka praca i odpowiednia dieta, a ja jestem tego żywym przykładem.

Następnie była systematyczność: 3-4 treningi w tygodniu, basen i oczywiście odpowiednia dieta. Całkowicie zmieniłam swój styl żywienia i życia. Z biegiem czasu treningi stały się elementem mojej cotygodniowej rutyny, nie wyobrażam już sobie bez nich życia.

A co ze skórą czy wisi? Nie! O to zadbałam już od początku. Odpowiednio dobrane zabiegi ujędrniające w Studio Kobiet sprawiły, że wszystko obkurczało się stopniowo i dziś – po dwóch latach moje ciało myślę, że wygląda świetnie w porownaniu z tym, co było dwa lata temu. Nie mam żadnych zbędnych “zwisów” skóry, bez obaw mogę założyć krótkie spodenki czy obcisłą sukienkę.